Sesja ślubna za granicą - super spędzony czas razem i mnóstwo pięknych zdjęć
Czym jest sesja poślubna? Sesja poślubna nie jest sprawą do szybkiego odhaczenia. Za każdym razem z moimi parami, nawiązujemy super relację, dzięki czemu spotkanie się, umówienie się na drinka czy wyjazd za granicę jest dla nas fajnie spędzonym czasem w swoim towarzystwie. Nie jest to smutny obowiązek na który naciskała żona – moje pary młode to potwierdzą!
Jak wyglądała nasza sesja ślubna w Dolomitach? Naszym pierwszym przystankiem było oczywiście Lago di Braies – jedno z najpiękniejszych miejsc we Włoszech. Lazurowa woda z klimatycznymi łódeczkami i dolomity w tle – to coś, czego nie da się podrobić. Jest tam tak samo pięknie jak na obrazach czy zdjęciach. Kolory, miejsce, łódki – absolutnie nie ma potrzeby niczego retuszować, upiększać czy wycinać. No chyba, że ludzi w tle ale akurat mieliśmy szczęście bo wokół jeziora kręciło się maksymalnie 10 osób.
Do naszego pierwszego przystanku podróż samochodem zajęła 10 godzin. Całą drogę opowiadaliśmy. O ślubie, weselu, życiu, podróżach. Ze względu na to, że Mateusz – czyli Pan młody, kierował samochodem, razem z Kingą piłyśmy prosecco. Trasa zleciała nam bardzo szybko. Nie wiem czy powodem było super towarzystwo czy wspomniane bąbelki. Gdy w końcu dotarliśmy – zakochaliśmy się. Nie bez powodu Lago di braies należy do obszaru Dolomitów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest tam naprawdę przepięknie.
Nad Lago di braies przyjechaliśmy na zachód, dlatego nie byliśmy tam zbyt długo. Po krótkiej sesji, pojechaliśmy na włoską pizzę i do agroturystyki, gdzie para wynajęła dla nas apartament. Widok z okna był totalnie nieziemski. Oprócz tego, że wokół było dużo zwierząt, jak na agroturystykę przystało, z naszego miejsca rozprzestrzeniała się piękna panorama na dolomity. Sami zobaczcie jak było pięknie, a później zerknijcie na skrót naszej cudownej sesji nad Lago di braies.